Nie będę ukrywał, że bardzo kuszącą myślą było wrzucenie w tym miejscu tekstu, który popełniłem jakieś dwa lata temu (w pierwszych dniach 2021 roku), kiedy to faktycznie ten blog został powołany do życia. Tym niemniej od tego czasu sporo się pozmieniało w moim życiu (zwłaszcza zawodowym), co wymusiło na mnie potrzebę poważnego przemyślenia tego, czy nadal chce mi się w to blogowanie bawić. Skoro jednak popełniłem ten tekst, to dość oczywistym się staje, że ostatecznie postanowiłem spróbować – przynajmniej jeszcze przez chwil parę – ten wózek pociągnąć, jednakże z pewnymi fundamentalnymi zmianami w moim podejściu do funkcjonowania tej strony.
Zanim jednak przejdziemy do clou tego wpisu warto może w tym miejscu przypomnieć, jak to wszystko się zaczęło (oczywiście w ekspresowym skrócie). Otóż pomysł na tego bloga pojawił się jesienią 2020 roku i był on w pierwszej kolejności efektem ogromnego rozczarowania studiami podyplomowymi, których to wówczas stałem się świeżym absolwentem. Wybrany przeze mnie kierunek dotyczyły szeroko rozumianej pracy z danymi i niestety – z mojej perspektywy – okazał się typowym skokiem na kasę, ponieważ wbrew bardzo poważnie brzmiącej nazwie oraz prestiżowej uczelni, która tę “farsę” firmowała, studia te żadną miarą nie okazały się krynicą wiedzy w tym zakresie albo chociaż źródłem inspiracji do dalszych poszukiwań własnych.
Jednakże efektem ubocznym mojej ówczesnej zabawy w studiowanie było złapanie bakcyla do kodowania, ponieważ na potrzeby pracy dyplomowej musiałem przygotować narzędzie, które za pośrednictwem API udostępnionego przez Twittera, pobierało w czasie rzeczywistym dane o odpowiednio otagowanych wpisach, by następnie dokonać ich obróbki pod z góry założony cel. To krótkie aczkolwiek intensywne doświadczenie z programowaniem było dla mnie na tyle fascynujące, iż postanowiłem ten “flirt” pociągnąć dalej, a ponieważ przejawiam ogromne tendencje do prokrastynacji, wydumałem sobie, że pisanie bloga może być doskonałym antidotum na tę przypadłość. Otóż wykoncypowałem sobie wówczas, że zobowiązania wobec wymyślonego bądź faktycznego czytelnika wymuszą na mnie większą systematyczność w tym zakresie, co przez pewien czas nawet się sprawdzało.
Tym samym kolejne wpisy, a właściwie mniejsze lub większe cykle tekstów, były swoistym rodzajem notatek, jakie mimochodem powstawały podczas nauki własnej w danym temacie. W rezultacie – trochę wbrew moim pierwotnym intencjom – witryna ta zmieniła się w kontener mniej lub bardziej obszernych tutoriali dla początkujących. Niestety z mojej perspektywy było to dość uciążliwe podejście, ponieważ z jednej strony nie chciałem się ograniczać do przepisywania materiałów, z których korzystałem przy rozpoznawaniu tego czy owego zagadnienia. Jednakże strategia polegająca na wyborze bardziej autorskiego podejście w omawianiu poruszanych kwestii zmuszała mnie do większego wysiłku, mającego na celu zapewnienie adekwatności przekazywanych treści – wszak nie mogłem się powołać wówczas na autorytet tego czy innego autora w przypadku jakiegokolwiek błędu lub nieścisłości. Dlatego przed publikacją wszystko sprawdzałem po dwa lub trzy razy, a i tak nie ustrzegłem się wpadek (o wielu zapewne do dzisiaj nie wiem).
Taka strategia na dłuższą metę była szalenie męcząca, zwłaszcza jeśli dołożyć do tego kwestię notorycznego deficytu czasu, którego piszącemu te słowa nigdy nie zbywało. Co więcej w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że podczas nauki coraz więcej uwagi poświęcam przygotowaniu materiału do przyszłej “prezentacji” na blogu niż faktycznemu opanowaniu danego zagadnienia, czyli poniekąd działałem na szkodę własną, a na pewno wbrew moim pierwotnym intencjom.
Dlatego też restart tego bloga będzie polegał nie tylko na zmianie wyglądu strony oraz technologii, która po stronie backendu wspiera moje pisanie (co zresztą miało już miejsce i nawet planuję tej kwestii poświęcić osobny wpis), ale też na wzmiankowanej wcześniej modyfikacji mojego podejścia do umieszczanych tutaj tekstów. Po pierwsze, wyraźnie się zwiększy udział tekstów, które nie mają “belferskiego” zacięcia, a są jedynie próbą podzielenia się moim wrażeniami bądź ocenami na zadany temat. Po drugie, jeśli już takie “instruktażowe” wpisy będę zamieszczał od czasu do czasu, to raczej będą one dotyczyły bardziej szczegółowych zagadnień i w związku z tym w najbliższym czasie nie należy spodziewać się żadnych pseudo tutoriali dla tego czy owego języka albo jakiejś technologii (z resztą część z nich przy migracji na nowego CMS-a poszło do piachu). No i wreszcie po trzecie: będzie dużo więcej tekstów poświęconych mojemu ulubionemu systemowi operacyjnemu spod znaku pingwina. Tak naprawdę moja przygoda z pisaniem o szeroko rozumianych technologiach informatycznych zaczęła się na kilka lat powołaniem do życia tego bloga, ponieważ swego czasu na jednym z dość popularnych portali “komputerowych” zamieściłem kilka tekstów poświęconych Linuksowi.
Ponieważ nie chciałbym już przedłużać i tak już zbyt obszernego wstępniaka, dzisiejsze wynurzenia zakończę w tym momencie. Niestety oznacza to, że również w kolejnych wpisach można się spodziewać dalszych wątków autotematycznych, ale mój blog moje zasady. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko do zobaczenia …